Kraj Elfów
Jak¿e ¿ycie jest nudne, gdy w pobli¿u nie ma nic do zabicia. Jak mo¿na tak bezczynie siedzieæ? Muszê co¶ wymy¶liæ. Us³usza³am ciche pukanie do drzwi mojej komnaty. Wesz³a Philia.
-Cze¶æ- powiedzia³am- jak¿e dawno siê nie widzia³y¶my, zaledwie pó³ godziny temu.
-£ubudubu!- wrzasnê³a rzucaj±c siê na ³ó¿ko, na którym siedzia³am.- Przyjdziesz na jutrzejszy bal?
-Hmm.... Tak.
-Na serio?
-Nie! W ogóle co to za rocznica?- zapyta³am nieco zdezorientowana. Philia zawacha³a siê.
-Urodziny twojego ojca...
-W takim razie..... Mo¿e..... Pójdê co¶ ustrzeliæ!- powiedzia³am. Moja kole¿anka za¶mia³a siê tylko i wyskoczy³ysmy przez okno. Tak, nie ma to jak skróciæ sobie drogê dwóch piêter wyskakuj±c przez okno. Rhilia zamieni³a siê w fenixa, ja w m³odego smoka. Razem przelecia³y¶my do¶æ d³ugi kawa³ drogi, by wreszcie dostaæ siê na nasz± polankê. Oczywy¶cie zaraz po wyl±dowaniu wziê³y¶my siê za polowanie. Czyli nastêpne dwie godziny spêdzi³am na ³a¿eniu po lesie i sukaniu jakich¶ magicznych zwierz±t. Spojrza³am na Philiê, która zwinnie przeskakiwa³a krzaki w swojej sukience.
-Nie rozumiem ciê, jak mo¿na chodziæ w kiecce, co? To jest takie....
-Eeee, tu uwarzasz dziwne chodzenie w sukniach, ja uwarzam dziwne za ³a¿enie w spodniach, i tej ciê¿kiej zbroi.
-Nie jest wcale taka ciê¿ka- sprzeciwi³am siê.
-Owszem, jest.
-Nie, ona nie jest ciê¿ka, a po drugie, to w ogóle nie jest zbroja.'
-Ta, jasne- powiedzia³a, i podskoczy³a w górê. W powietrzu wystrzeli³a z ³uku i trafi³a jakiego¶ ptaka- Ty w tej swoje 'zbroi' tak zrobisz?
-Owszem- u¶miechnê³am siê. Wykona³am polecenie, i tak¿e cu¶ ustrzeli³am
Wróci³y¶my do zamku. Oczywi¶cie wszyscy zasypywali mnie gradem pytañ:
-Gdzie to panna by³a?
-Przecie¿ jutro bal, czemu panna jeszcze siê nie szykuje?
-Znowu panna ustrzeli³a jakie¶ ptaszysko?
Na szczê¶cie uda³o nam siê wymkn±æ do mojej komnaty. Philia opad³a na ³ó¿ko, ja za¶ usiad³am na parapecie.
-T co, pójdziesz na ten bal?
-Mo¿e....
-Jak tak, to pójdê ci skombinowaæ jak±¶ sukniê....- nie dkoñczy³a, bo (a jak¿e inaczej) przerwa³am jej.
-¯adnych sukien, jasne!
-Dobra. To chocia¿ pójd¼ ze mn± do krawca- poprosi³a. Hmmm, na to mog³am siê zgodziæ.
-Ok, ale pod warunkiem, ¿e ja ci kupujê sukienkê- powiedzia³am. Ta tylko siê u¶miechnê³a.
..................
Zbli¿a³ysmy siê do krawca. Ludzie jak zwykle posy³ali mi pe³ne wdziêczno¶ci uk³ony. Za to jeden ch³opak zacz± siê drzeæ, ¿e... za zreszt±, nie powiem wam. W ka¿dym b±¼ razie chcia³am go waln±æ. Stanê³y¶my przed drzwiami sklepu. Ws³ysza³am, ¿e ju¿ jest tam kto¶, i w³a¶nie rozmawia z w³a¶cicielem.
-To pewnie ta nowa czarodziejka- zastanowi³am siê na g³os. Bez pukania wkroczy³am do ¶rodka.....
Olga, dokoñcz, ok?
Offline
Pocz±tkuj±cy Elf
ju¿ koñczê
Offline
Pocz±tkuj±cy Elf
Rozmawiam z krawcem o nowej sukni dla mnie na bal, kiedy kto¶ bez pukania wchodzi do ¶rodka.Co za brak kultury my¶lê. Przygl±dam siê dwóm dziewczynom, które wesz³y w³a¶nie do izby. Jedn±, pierwszy raz widzê na oczy ale w drugiej rozpoznajê królow± Elentaari. Dziewczyny w³a¶nie siê sprzeczaj± o co¶.
-Nie ma mowy Philia.
-Owszem jest mowa Elen. W³o¿ysz sukniê. Ten bal ma uczciæ urodziny twego ¶wiêtej pamiêci ojca. Powinna¶ zdj±æ tê zbrojê i w³o¿yæ na siebie sukienkê. Zachowuj siê jak dama, jak królowa a nie jak jaka¶ rozpieszczona nastolatka-k³óci siê nieznajoma mi dziewczyna.
-Ile razy mam ci powtarzaæ. To nie jest zbroja-odpowiada jej królowa. Tê k³ótniê przerywa ciche chrz±kniecie krawca i mój zduszony ¶miech.
-W czym mogê pomóc wasza wysoko¶æ?-pyta siê rzemie¶lnik
-Potrzebujemy dwóch strojów-przerywa, ale pod spojrzeniem swojej towarzyszki kontynuuje-Znaczy siê dwóch sukni-koñczy lekko zak³opotana Elentaari
-Oczywi¶cie. Zechc± panie mo¿e chwilê poczekaæ, a ja obs³u¿ê mojego go¶cia-mówi i wskazuje na mnie wci±¿ dusz±c± siê ze ¶miechu.
-Dobrze. W takim razie my wybierzemy siê do piekarni a pan niech zajmie siê swoj± prac±. Nied³ugo wrócimy i wtedy pogadamy-mówi dziewczyna, która prawdopodobnie nazywa siê Philia i wyci±ga ksiê¿niczkê za drzwi. Jeszcze przez chwilê s³ychaæ ich cichn±ce g³osy, po czym znikaj± one w gwarze ulicznej. Nie mog±c wytrzymaæ wybucham ¶miechem. Krawiec te¿ siê delikatnie u¶miecha.
-Ah, no có¿... O czym to ja mówi³em?-pyta siê mnie starzec
-W³a¶nie mówili¶my o sukni na bal dla mnie.
-Ah, oczywi¶cie. No wiêc ma panienka ju¿ jaki¶ pomys³.
-Tak w³a¶ciwie to chcia³abym sukniê z czarnego jedwabiu. Mog± byæ ewentualne z³ote zdobienia ale nic wiêcej. Suknia ma byæ zachwycaj±ca, ale nie jaka¶ strasznie wyrafinowana.-mówiê i pokazujê szkic który rysowa³am dzi¶ rano. Krawiec przygl±da mu siê chwilê po czym kiwa g³ow±.
-Tak, tak. To z pewno¶ci± bêdzie wspania³a suknia. Niestety nie mam ju¿ na sk³adzie czarnego jedwabiu.
-To nie jest problem. Mam nadziejê, ¿e dostawa bêdzie bardzo szybka-to mówi±c wrêczam mu 5 z³otych monet. Krawiec patrzy niepewnie na pieni±dze w swojej d³oni ale ze spokojem chowa ³apówkê do woreczka w którym pobrzêkuj± ju¿ inne monety.
-Ah, oczywi¶cie, oczywi¶cie. Suknia bêdzie gotowa na dwa dni przed balem. Czy to panience pasuje?-pyta siê
-Niech bêdzie. A teraz proszê braæ siê do roboty. Oczekujê z pana strony pe³nej perfekcji-mówiê i wychodzê. Ile¿ ja muszê wydaæ pieniêdzy, ¿eby wszystko sz³o po mojej my¶li. o trudno. Raz siê ¿yje my¶lê i udajê siê spacerem w stronê lasu. Muszê upolowaæ jakiego¶ du¿ego zwierza, to sprzedam go korzystnie na targu.
Offline
A ja chcia³am za³o¿yæ sukniê z czarnego jedwabiu. Mo¿e ma³a czarna?
Offline
-Mo¿esz mi wyt³umaczyæ, z czego ona siê tak ¶mia³a?- spyta³a Philia, kiedy by³a pewna, ¿e czarodziejka jej nie us³yszy. Jednak ja mia³am wra¿enie, ¿e kto¶ na ¶ledzi. Odpowiedzia³am tylko:
-Jak to z czego? Z CIEBIE! I tego twojego straszliwego b³êdu z moim ubraniem. Ja nie noszê zbroi! Zapamiêtaj!
-Ale i tak za³o¿ysz sukienkê- stwierdzi³a moja przyjació³ka.
I wtem nieoczekiwanie ten durny ch³opak zacz± siê wydzieraæ:
-KSIʯNICZA ELENTAARI PRZYJDZIE NA BAL W SUKIENCE!!!! KSIÊZNICZKA....-urwa³, gdy zobaczy³ mój wzrok. Mój morderczy wzrok. Ale inni tego nie zauwa¿yli, za to ka¿dy ka¿demu zacz± to powtarzaæ...
-Eh- westchnê³am- Przyjdê w tej sukience.
-Yes, yes, yes!- zaczê³a tañczyæ i ¶piewaæ Phila. Unios³am rêkê w ge¶cie, który oznacza³ "Jak siê zara nie zamkiesz, to dostaniesz po ³bie!". Wes³y¶my do piekarni. Od razu rzuci³ siê na mnie sun piekarza, pó³elf.
-Jejku, jak fajnie! Bêdziesz w sukience!- wy¶ciska³ mnie na powitanie.
-Za³ó¿ tak± krótk± do po³owy ud-us³ysza³am g³os jego siostry.
-Pogiê³o ciê- stwierdzi³am, po czym zwróci³am siê w stronê ch³opaka- Ridhal, mo¿esz mnie pu¶ciæ. To, ¿e jestes przyjacielem Lathendrotha, nie znaczy, ¿e masz przywileje do przytulania siê ze mn±.
Na te s³owa ch³opak natychmiast odsun± siê ode mnie. Philia sprawia³a wra¿enie, jakby mia³a zaraz powiedzieæ co¶ w stylu: Ah, jakie to romantyczne! Dwóch ch³opców bij±cych siê o dziewczynê. Te¿ bym tak chcia³a. Na szczê¶cie wiedzia³a chyba, jaka bêdzie moja reakcja, wiêc siedzia³a cicho.
Zakupi³y¶my duzy ¶wie¿y chleb. Tak ja to tradycyjnie by³o w tej piekarni, dla nam jeszcze ciep³y. Uda³y¶¶my siê wiêc do krawca. Na szczê¶cie nie by³a tam ju¿ tej rozchichotanej czarodziejki.
-No a wiêc to, ¿e idziesz na bal w sukience to prawda, czy plotka?- zapyta³ siê mnie krawiec, zanim jeszcze drzwi siê zamnkê³y.
-Wygl±da na to, ¿e prawda- odpowiedzia³a za mnie Philia. Puszy³a w stronê sukien. Wyci±gne³a jak±¶ szczuplutk± i bardzo krótk±- Masz, przymierz. Westchnê³am, ¶ci±gne³am mój strój, i za³o¿y³am sukienkê. £e, nie mia³a rami±czek, zaczyna³a siê lekko nad biustem, i koñczy³ana pewno wcze¶niej, ni¿ przed po³ow± ud.
-¦wietnie!- klasnê³a w d³onie Philia, zwróci³a siê do krawca- Uszyj sukienkê dla naszej ksiêzniczki dok³adnie tak± sam±, jak jest tutaj. I dpilnuj, ¿eby nikt inny prócz Elen nie ma³ takie samej, jasne? Która¶ ze s³u¿±cych przynie¶ie materia³, jak tylko dojdziemy do zamku. A co do mojej sukni, to czy jest ju¿ gotowa?
-Owszem panienko- powiedzia³ krawiec, po czym uda³ siê na zaplecze, by powróciæ z krwistoczerwon± sukni±. By³a nawet ta³kiem fajna. Ale tylko Philia za³ozy³aby sukniê takiego koloru. W ogóle czerwony materia³ by³ u nas wielkim rarytasem. Kosztowa³ prawie tyle samo, co czarna satyna.
-Tê suknienkê zabierze tak¿e s³u¿±ca- doda³a moja kole¿akna- Dziêkujê ¶licznie i do widzenia.
-Do widzenia, panienki- po¿egna³ siê grzecznie krawiec.
-Co siê nie odzywa³a¶?- spyta³a mnie, gdy wraca³ysmy do zamku.
-A co mia³am mówiæ? Nie za³o¿ê tego.
-Owszem, za³o¿ysz. Ja tak mówiê, i tak bêdzie!- po czym d¼gnê³a mnie palcem wskazuj±cym w ¿ebro. Odda³am jej. W takim nastroju wróci³y¶my do zamku.
Offline
Pocz±tkuj±cy Elf
hehe, niez³y po¶cik. Mo¿e teraz Alhana dokoñczy. No chyba ¿e nie idzie na bal
Offline
ju¿ koñczê, ju¿ koñczê nie pisaæ!
Offline
Sz³am w¶ciek³a do biblioteki. Za mn± bieg³ Sinat, krzycz±c ¿e jaki¶ tam bal bêdzie o które¶ tam, gdzie¶ tam. Nie umia³am s³uchaæ, kiedy by³am z³a.
- Zamknij siê! - warknê³am. I wtedy us³ysza³am jak Raistllin co¶ mruczy pod nosem czytaj±c jakie¶ próchno, prawdopodobnie ksi±¿kê star± jak...no, star±.
- Co czytasz? - ¶wiergoli³am mu nad uchem jak s³owik.
- Co? A wiesz, uczê siê teoretycznie tañczyæ.
- T-teoretycznie? - za¶mia³am siê. Mój gniew odlecia³ hen, hen daleko. Ale dlaczego wszyscy teraz tryni± o tym ca³ym balu? Zamy¶li³am siê i nim zauwa¿y³am, sta³am przed krawcem. Widocznie posz³am tam, zwabiona tym, ¿e Raist tam bêdzie. Rozmarzy³am siê, ¿e tañczymy razem... wparowa³am do sklepu.
- Czego sobie panienka ¿yczy? - spyta³ krawiec.
- Um... chcia³abym sukienkê.
- Tak panienko? Jak±?
- Hm... - rozejrza³am siê w nag³ym uczuciu paniki - Mo¿e tak±... bia³±. I krótk±. Hmm... - zastanowi³am siê, jak mog³abym siê przypodobaæ Raistllinowi.
- Poczekam panienko, nie ma po¶piechu. - krawiec wyda³ siê rozbawiony.
- Dobra, sukienka ma byæ: krótka, bia³a, z jedwabiu, ozdobiona kwiatem z materia³u na dekolcie, na rami±czka i tak fajnie pofalowana. - powiedzia³am. Wtedy przysz³a Teshik, ubrana w zwiewn± sukienkê, b³êkitn± i prost±, bez ozdób. Taki by³ gust Tes.
- Tes...bal jest dopiero wieczorem... - westchnê³am.
- Alee....jest taka ³adna!!! - zamrucza³a i okrêci³a siê dooko³a mnie.
- Ech, niech ci bêdzie. Hej! Przecie¿ to Elen i Philia! - pomacha³am znajomym, które przechodzi³y obok. Kiwnê³y g³owami i posz³y dalej.
- Al! Krawiec powiedzia³, ¿e doniesie ci sukienkê za godzinê. Choæ! Bal ju¿ nied³ugo, a ty jeszcze w lesie! - zachichota³a i poci±gnê³a mnie do mojego pokoju. Mój pokój...zawsze czu³am siê w nim jak podgl±dacz, bo okno z sypialni wychodzi³ prosto na okno w ³azienki Raistllina. Wiêc, kiedy siê my³...hmmm...musia³am byc czerwona, bo Tes obla³a mnie wod±.
- Co ty robisz do cholery?! - wydar³am siê.
- No...sorry, by³a¶ taka czerwona...
- Niewa¿ne... zrób mnie na bóstwo. - poleci³am. Mia³am ochotê na odrobinê pró¿no¶ci.
- Tak, tak. - mruknê³a Teshik i poczê³a przygotowania do zrobienia mi burzy loków na g³owie.
- Tes...
- Mmmm? - mia³a wsuwki do w³osów w ustach i nie mog³a mówiæ.
- Czy...ja mam...hmmm...szanse...u...
- Raist'a? - wyjê³a wsuwki i postawi³a na stoliczku przy mnie.
- N-no.
- Nie wiem. Wiesz jaki on jest. Raz ci podaje d³oñ, a raz wbija ci nó¿ w plecy.
Zrezygnowana, odda³am ca³a brudn± robotê przyjació³ce. Po pó³godzinie, kto¶ zapuka³ do drzwi.
- Proszê! - wrzasnê³am.
- Przynios³em sukienkê panie... - przerwa³ i spojrza³ siê na mnie dziwnie.
- Co? - zdziwi³am siê.
- Em...Al...nie z³o¶æ siê, ale jak siê my³a¶...jeste¶ w rêczniku.... i...hmmm... - Tes próbowa³a siê nie ¶miaæ. Krawiec dalej siê gapi³.
- Dziêkujê. Mo¿esz po³o¿yæ sukienkê na ³ó¿ku i wyj¶æ. Dziêkujê bardzo. - warknê³am i zacisnê³am mocniej rêcznik. Krawiec wyszed³ posy³aj±c mi po raz ostatni zdziwione spojrzenie i zamkn±³ drzwi. Przebra³am siê w sukienkê i posz³y7¶my do sali, gdzie mia³ siê odbyæ bal. By³a ju¿ tam Elen i Philia, Francheska z pupilem i...no tak, Raistllin, Sinat i Leothor. Leo....a³a...dobra, homoseksualistami mog± byæ te¿ elfy, ale... On sta³ bardzo blisko Raist'a....bardzo blisko...Zmru¿y³am oczy i podesz³am bli¿ej przyjació³. Bal siê zacz±³. Na pocz±tku by³o drêtwo potem za¶... coraz gorêcej. Wino la³o siê strumieniami, ale jednak zawsze wygl±da³o to elegancko. Wszystko co robi± elfy jest eleganckie. Elf mo¿e siedzieæ w kiblu i wygl±daæ elegancko. Zawzze, po prostu, zawsze elf wygl±da elegancko. Ojej, chyba za du¿o wypi³am. Podbieg³am do Raistllina i uwiesi³am mu siê na szyji. Ppatrzy³ siê na mnie zdziwiony.
- Wiesz co? Zostañmy par±! Bo ja ciê taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak kocham! - szepnê³am mu do ucha i odlecia³am w niebyt. Ostatnie co widzia³ to ironiczny u¶miech Raist'a.
Offline
Pocz±tkuj±cy Elf
Ten bal jest niesamowicie sztywny my¶lê i dalej rozgl±dam siê po przyby³ych go¶ciach. Po chwili wrota do sali balowej otwieraj± siê, i wchodzi jaka¶ kobieta. Ma ca³kiem ³adn± sukienkê ,ale nie w moim stylu. Ona jest bia³a, a ja wolê czerñ. Dziewczyna u¶miecha siê do mnie i chwilkê d³u¿ej zatrzymuje wzrok na uszku.No co? To ju¿ nie mo¿na przyj¶æ na bal z pupilem?my¶lêPoza tym, co to za jedna i czemu siê do mnie u¶miecha. Widzê j± pierwszy raz w ¿yciu. Rozgl±dam siê dalej. Zauwa¿am królow± Elentaari i tê szalon± dziewczynê, Philiê. S± one otoczone przez t³umek poddanych, którzy ci±gle co¶ paplaj± do jej wysoko¶ci. Ta królowa to musi mieæ przesrane ¿ycie. Normalnie zero prywatno¶ci. Po jakim¶ czasie zaczyna robiæ siê weselej. To z pewno¶ci± sprawa ogromnej ilo¶ci wina. Niestety ja nie mogê siê zabawiæ. Niemal ka¿dy elf jaki do mnie podejdzie, ¿eby zagadaæ albo poprosiæ do tañca, zostaje niemal natychmiast obwarczony przez Uszka. Wreszcie nie wytrzymujê, kucam i szeptem zwracam siê do mojego jaguara:
-Pos³uchaj mój drogi. Je¿eli jeszcze raz warkniesz na jakiego¶ przystojnego elfa, to nigdy wiêcej nie zabiorê ciê na bal. A teraz zachowuj siê przyzwoicie bo nie dostaniesz kolacji. Zrozumia³e¶?-pytam. Mój kotek zastanawia siê chilê po czym kiwa spokojnie ³bem. Wstajê i pochodzê do królowej:
-Witam, wasza wysoko¶æ. Wspania³y bal, zaprawdê.
-Dziêkujê ci. Chcia³abym ciê zapytaæ o imiê, poniewa¿ spotka³y¶my siê dzi¶ u krawca, ale niestety nie by³o czasu na przedstawienie siê
-Nazywam siê Francheska Jagoo von Manolo. Jestem czarodziejk±. Widzê, ¿e wasz królewska mo¶æ jednak w³o¿y³a sukniê.
-Tak, tak, ale proszê nie tytu³uj mnie tak. Mów mi po prostu Elentaari, dobrze?-Jak sobie ¿yczysz.
W ten sposób prowadzê rozmowê z Elentaari. W koñcu odchodzê i udajê siê do sto³u z przek±skami. Po kilku chwilach, w momencie kiedy zajadam siê babeczkami jagodowymi, podchodzi do mnie jaki¶ facet z bia³± sow± na ramieniu i zagaduje mnie:
-Czemu tak piêkna kobieta jak pani, stoi sama, bez partnera?
-Poniewa¿ Uszek odstrasza wiêkszo¶æ mê¿czyzn.
-A kim jest ten s³awny Uszek?- dopytuje siê gostek.
-Oto on-mówiê i wskazujê d³oni± na jaguara, który wy³ania siê spod sto³u, z umazanym na czerwono pyszczkiem.
-Wspania³e zwierzê. Czy to jest rzadki okaz jaguara czarnego, który podobno jest na wyginiêciu? My¶la³em, ¿e ¿yj± ju¿ takie tylko 3- zaczyna paplaæ ten gostek.Ale on przynudza my¶lê.
-Tak, to wspania³y jaguar. Ale ja traktujê go nie jak zwierzê, ale jak najlepszego przyjaciela. Dziêki tamu Uszek jest mi bardziej pos³uszny.
-Ma pani ciekawe podej¶cie do zwierz±t. Ale¿ gdzie moje maniery. przecie¿ ja siê nie przedstawi³em. Nazywam siê Magnus del Petergate i jestem nadwornym magiem tego królestwa.
-Ja nazywam siê Francheska Jagoo von Manolo i równie¿ jestem czarodziejk±- u¶miechnê³am siê zalotnie. W koñcu mam prawo siê zabawiæ no nie?
-Chwileczkê, czy pani powiedzia³a Jagoo von Manolo? Czy to nie jest aby ten s³ynny ród czarodziejów?
-Tak, oczywi¶cie.
-Czyli, pani ojcem by³ wielki mag Regentus Jagoo von Manolo? Ten, który wynalaz³ magiê teleportacji? Przecie¿ to jest jeden z najs³awniejszych magów na ¶wiecie. Mówiono, ¿e kiedy umiera³, ca³y swój dobytek przepisa³ córce po warunkiem, ¿e nauczy siê ona wszelkiej magii ¶wiata, oprócz nekromancji. Czy to prawda?
-Oczywi¶cie, choæ to nie by³ warunek lecz pro¶ba. A konkretniej powiedzia³, ¿ebym uczy³a siê jakiejkolwiek magii, bylebym nie dotyka³a siê nekromancji.
-Interesuj±ca historia. Czy mo¿e mi pani powiedzieæ co¶ wiêcej na ten temat? Bo widzi pani, ja jestem ogromnie zafascynowany histori± magii, a w szczególno¶ci drzewem genealogicznym pani rodziny.
-Ale¿ oczywi¶cie. To dla nie ¿aden problem. A wiêc...- i w ten sposób spêdzi³am resztê nocy. W koñcu bal siê koñczy, a ja ¿egnam siê z Magnusem. Wracam do karczmy i idê do swojego pokoju. Nastêpnie starannie zdejmujê i sk³adam sukniê, po czym po krótkiej toalecie k³adê siê spaæ. To by³a d³uga noc, my¶lê i niemal natychmiast zasypiam.
Offline
fajnie, dlaczego wszysy pisz±, a ja siê mam uczyæ do geografi???
Offline
-Nie, nie w³o¿ê tego- powiedzia³am Philii widz±c, co krawiec dla mnie uszy³.
-W³o¿ysz, w³o¿ysz- powiedzia³a, wciskaj±c sukienkê.
-Wygl±dasz ¶liiiiiicznie!- wykrzyknê³a Alhana, wpadaj±c do mojej komnaty.
-Ty przeciw mnie?- spyta³am grobowym tonem.
-Ahaa? Patrz, co ci znalaz³am!- rzuci³a we mnie czym¶ dziwnym. Spojrza³am na to cu¶. Niczego mi to nie przypomina³o, Dziwne jakie¶?
-Co siê tak na to lampisz?- wykrzywi³a siê moja przyjació³ka. Mia³am ochotê przypomnieæ jej, ze jestem ksiê¿niczk±, ale siê powstrzyma³am.- Szpilki to s±.
-Szpilki? W sensie, ¿e co szpilki...?
-Buty-szpilki. Zak³adaj.- po czym w ogóle nie pytaj±c siê o zgodê posadzi³a mnie na krze¶le, i za³o¿y³a ten wynalazek szatana.
-Wygl±dasz prze¶licznie- zatañczy³a Alhana- Lecê siê przygotowaæ!- wybieg³a.
-No, to teraz wstañ i pochod¼ trochê. Musisz siê nauczyæ chodziæ.
-A co ja robiê od jakiego¶ nieca³ego wieku??? Chodzê!
-Wiem, ale musisz siê nauczyæ w TYM chodziæ- skaza³a na moje buty. Zrezygnowana westchnê³am.
Philia naprawdê okaza³a siê dobr± nauczycielk±, dlatego pó³ godziny mi wystarczy³o, ¿ebym potrafi³a dobrze chodziæ w TYM czym¶. Ledwo co usiad³am, wpad³a jedna ze s³u¿±cych krzycz±c, ¿e ju¿ go¶cie przyszli, i ¿e trzeba ju¿ i¶æ. A wiêc wysz³am. Kiedy pojawi³am siê na sali balowej, wszystko ucich³o. Wesz³am na podwy¿szenie, po czym zaczê³am moja przemowê:
-Witam wszystkich go¶ci zgromadzonych na dorocznym balu. Jak wiecie, jest to rocznica ¶mierci mego ojca. Ka¿dy wie, ¿e by³ on wspania³ym królem. Uczcijmy teraz jego pamiêæ chwilk± ciszy-.....chwila ciszy.....-Na pewno nie chcia³ by, ¿eby¶my siê smucili, wiêc.. a co tam! Wszystko ok? Ok. Sprzeciw? Nie widzê. Dobra, zaczynamy!
I wen oto sposób zaczêli¶my nasz bal. Na pocz±tku by³o do¶æ sztywno, ale z czasem, jak podali wino, wszystko siê rozlu¼ni³o. Zaczê³y siê tañce, i wiele innych zabaw. Ja sta³am otoczona przez grupkê dworek, które wcale nie zamierza³y siê ode mnie odczepiæ. W t³umie ujrza³am t± czarodziejkê, która spotka³am u krawca. Ona musia³a zobaczyæ moje spojrzenie, bo tak¿e ruszy³a w moj± stronê. Zaczê³y¶my rozmowê:
-Witam, wasza wysoko¶æ. Wspania³y bal, zaprawdê- uk³oni³a siê lekko.
-Dziêkujê ci. Chcia³abym ciê zapytaæ o imiê, poniewa¿ spotka³y¶my siê dzi¶ u krawca, ale niestety nie by³o czasu na przedstawienie siê
-Nazywam siê Francheska Jagoo von Manolo. Jestem czarodziejk±. Widzê, ¿e wasz królewska mo¶æ jednak w³o¿y³a sukniê.
-Tak, tak, ale proszê nie tytu³uj mnie tak. Mów mi po prostu Elentaari, dobrze?-zapyta³am z nadziej±.
-Jak sobie ¿yczysz.- Odesz³a, w poszukiwaniu nastêpnej osoby do rozmowy.
Dalej, napad³a mnie Philia:
-Mówi³am, ci, jaki ten bal bêdzie fajny?? Mówi³am ci, nie? No rze¿ ci mówi³am...?
-Mówi³a¶, mówi³a¶. Philio, czy przypadkiem nie za du¿o wypi³a¶???
-Nie, patrz, kto¶ siedzi na twoim tronie!
-Serio?- odwróci³am siê i ujrza³am ch³opaka, który... no dos³ownie rozwali³ siê na moim fotelu. Ruszy³am w jego stronê. I na sam koniec, kiedy mia³am ju¿ wej¶æ na ostatni schodek, wyrznê³am siê, i wpad³am w rêce ch³opaka.
-Moja droga- us³ysza³am znajomy g³os- Nie powinna¶ piæ tyle na balach...
-Latu¶, to by³o tylko 20 kielichów...
-No, mnie siê czepia, a sama siê upija na ko³ek- Oburzy³a siê moja przyjació³ka.
-Daj spokój, wtuli³am siê w Ltusia, to jest w Latchendrotha, i posz³am spaæ... ^^
Nie mia³am pomys³u na koñcówkê..
Offline